- Puchatku! - Co, Prosiaczku? - Nic - rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za łapkę. - Chciałem się tylko upewnić, czy jesteś. Alan Alexander Milne – "Chatka Puchatka" |
Wędrówkę do Chatki Puchatka rozpoczynam w Wetlinie Stare Sioło. Szukam żółtego szlaku, który zaprowadzi mnie na Przełęcz Orłowicza.
Czas start! |
Początkowo idę przez łąki, drogą gruntową, by po chwili dotrzeć do punktu, w którym reguluję należności za wstęp na teren Parku Narodowego i ruszam przed siebie. Dalej szlak prowadzi już lasem. Nie jest technicznie trudny, ale jest dość długi. Po drodze spotykam się z urozmaiceniami typu kładki czy podesty. Przewidziano także wiatę, w której można się schronić przed deszczem lub odpocząć. Siadam chwilę, wyjmuję coś do jedzenia i picia i korzystam z wolnej chwili wysyłając znajomym pozdrowienia ze szlaku.
Tego dnia, podobnie jak poprzedniego, pogoda mnie nie rozpieszcza. Trochę kropi, jest mgliście i nie do końca przyjemnie. Przez chwilę mam pomysł wejść jeszcze na Smerek, ale moje plany szybko weryfikuje pogoda. Kiedy docieram na przełęcz absolutnie nic nie widać.
Widoki zaparły dech w mych piersiach! |
Trochę mnie to przeraża. Otoczenie wygląda jak w kiepskim horrorze. Zamieniam kilka słów z osobami, które zeszły ze Smereka. Upewniają mnie tylko w przekonaniu, że nic nie widać. Ruszam przed siebie i zaczynam nucić "Hej Bieszczady, Hej Bieszczady Na Bieszczady nie ma rady...", które dzień wcześniej usłyszałam w przejeżdżającym samochodzie. Nic więcej poza tymi wersami nie potrafiłam zanucić, więc zapętlam utwór na tym fragmencie. Po kilku minutach stwierdzam, że mi zimno i postanawiam założyć dodatkową warstwę na siebie.
tutaj również! Polecam! |
Kolejnych kilka minut później zatrzymuję się i odwracam. Oczom nie wierzę! Zaczyna się przejaśniać. Do słonecznej pogody jaką miałam pierwszego dnia droga daleka, ale jednak jest lepiej!
jest lepiej |
Co skupia moją uwagę: przejaśnia się nie tylko za mną, ale też przede mną. Zdecydowanie chętniej ruszam przed siebie w nadziei, że jednak zobaczę trochę tych panoram, którymi wcześniej zachwycałam się przeglądając zdjęcia w Internecie.
woow coś widać! |
Po drodze jeszcze wielokrotnie góry wychodzą zza mgły i się w niej chowają. Dodaje to uroku tym górom. Ukształtowaniem terenu jestem trochę zaskoczona. Nie mam pojęcia dlaczego, ale założyłam, że droga z przełęczy do schroniska będzie dość płaska.
"jak już wejdziesz na przełęcz to później idziesz jak po stole" Nie wiem dlaczego taka myśl mi towarzyszyła na temat tej trasy. |
Zanim dojdę do Chatki Puchatka na podejściach jest mi ciepło, na zejściach chłodniej. Ubieram się więc i rozbieram wielokrotnie, ale najważniejsze to się nie przegrzać. Kiedy docieram na Osadzki Wierch szlakowskaz informuje mnie, że do celu mam trzy kwadranse.
taka skala na mej drodze stała |
Widoczność się poprawia i wynagradza wszystkie niedogodności, które miałam tego dnia na szlaku.
#piękniejest |
Tutaj popełniam kolejną gafę wynikająca z tego, że za mało szukałam informacji o Bieszczadach. Planuję co kupię w schronisku do zjedzenia. Mam ochotę na coś ciepłego. Pomidorową, żurek albo na kawałek mięsa. Jestem wyziębiona i zwyczajnie głodna. Idę chwilę i mam ślinotok na samą myśl o ciepłym posiłku. Mija kolejna chwila i jestem na miejscu.
Cel osiągnięty. Można wracać. |
Wchodzę do środka. I tutaj moim oczom ukazuje się menu schroniska. Ustawiam się w kolejce i analizuję je dokładnie. Sama nie wiem na co się zdecydować. Skusiłam się na najbardziej kaloryczną potrawę na liście... gorąca czekolada z bitą śmietaną. Wychodzę z zamówieniem na zewnątrz i szukam miejsca, w którym odpocznę. Wiatr jest dość mocny, w dodatku zimny. Siadam gdziekolwiek, ludzi jest mnóstwo!
Schronisko „Chatka Puchatka” na Połoninie Wetlińskiej (1228 m n.p.m.) |
Kiedy tak popijam czekoladę przypominam sobie, że gdzieś coś słyszałam o schronisku bez dostępu do bieżącej wody, kanalizacji i energii elektrycznej. Uśmiecham się w duchu, a później szeroko śmieję się sama z siebie. Całe szczęście mam w plecaku małą konserwę turystyczną, którą na urlop dała mi mama. Jem bułkę z konserwą, krzątam się jeszcze chwilę po okolicy, aby ruszyć w dół do Przełęczy Wyżniej, gdzie zamierzam zakończyć wędrówkę. Kiedy jestem prawie u celu wraz z innymi turystami dostrzegamy w zaroślach pięknego byka.
Bieszczadzki byk. Piękny! |
Na koniec jeszcze mapa: