Czy znasz to uczucie, kiedy wszystko dookoła krzyczy "rzuć wszystko i jedź w Tatry"?
Schronisko PTTK na Hali Kondratowej im. Władysława Krygowskiego |
Sobota. Budzę się. Chwilę leżę. Wstaję. Pakuję się. Ruszam na dworzec. Kupuję bilet do Zakopanego. Z pełną świadomością, że będę tam dość późno. Nie chodzi o to, by zdobywać szczyty. Chodzi o to, aby pobyć przez chwilę TAM.
Nie lubię marznąć. Nie lubię się przegrzewać. Nie przepadam za zimą. Jeszcze kilka dni temu wszystkie media krzyczały o sporym zagrożeniu lawinowym. Dziś warunki maja być lepsze. Dziś stawiam na lekki spacer. Chcę wyciszyć się po ciężkim tygodniu.
Z Kuźnic ruszam w Kierunku Kalatówek. Droga jest szeroka. Nie jest ślisko. Po chwili docieram do miejsca, gdzie reguluję formalności związane z wejściem na szlak. Jest dość ciepło. Zdejmuję kurtkę. Zakładam bluzę. Zakładam aparat na szyję. Ruszam.
Hotel górski PTTK Kalatówki |
Trasa nie jest wymagająca. Śnieg jest ubity. Idzie się naprawdę dobrze. Docieram do Kalatówek. Lubię to miejsce. Widać z jednej strony Kasprowy Wierch, z drugiej wyciąg narciarski na Kalatówkach. Sporo narciarzy korzysta z uroków zimy. Sporo jest też rodziców z dziećmi na sankach. Jest też grupa ludzi zjeżdżających na jabłuszkach. Zaczynam im zazdrościć, że nie zabrałam swojego.
Kalatówki i stok narciarski |
Wyciągam termos z herbatą. Patrzę na Kasprowy i na pojawiające się wagoniki kolejki. Pogoda nieco się pogarsza. Chowam termos do plecaka, zakładam kurtkę, ubieram raczki i ruszam dalej. Szlak robi się nieco węższy, ale ciągle śniegu jest sporo i idzie się bardzo dobrze. Idąc pośród drzew absolutnie nie odczuwam, że śnieg zaczął prószyć. Dopiero kiedy wychodzę z lasu wiem, że nie będzie mi dane zobaczyć Czerwonych Wierchów. Nie widać praktycznie nic. Idę do schroniska. Kupuję czekoladę. Siadam na zewnątrz schroniska i patrzę jak płatki spadającego śniegu tańczą. Uśmiecham się w duchu i mówię: musisz tu dziewczyno wrócić! Jest pięknie!
Hala Kondratowa i panorama na Czerwone Wierchy |
Siedzę tak chwilę i ruszam. Wracam taką samą trasą do Kuźnic. Zahaczam jeszcze o Pustelnię Brata Alberta. Jestem tu pierwszy raz. Podoba mi się. Schodzę do Zakopanego. Zjem coś ciepłego i pójdę na dworzec, aby dostać się do domu. To była naprawde fajna sobota. Wcale nie trzeba planować wycieczki na cały dzień. Wystarczy kilka godzin. I choć czas pobytu w górach był krótszy od czasu w podróży to warto było!
Dzisiejsza trasa na mapie: